Wyspa Kish w Zatoce Perskiej, nazywana przez Irańczyków Małym Dubajem, jest jedynym miejscem w Iranie, które można odwiedzić bez wizy, z prawem pobytu do czternastu dni. Popularne są wypady turystów z Emiratów na Kish, aby poczuć choć odrobinę Islamskiej Republiki. Lot kosztuje sto dolarów w jedną stronę i obsługiwany jest przez Kish Air.
Dotarcie na Kish od strony irańskiego lądu jest znacznie bardziej skomplikowane. Jedyne, nieliczne łódki (bo „promy” to za dużo powiedziane) pływają z małego portu, wioski Bandar Charak. Dostanie się w to niemal bezludne miejsce to już wyzwanie same w sobie.
Iran kreuje zupełnie innych obraz wyspy Kish. Nazywanie jej Drugim Dubajem jest mocno na wyrost, ale trzeba przyznać, że wysokiej klasy samochody na ulicach, sieć ścieżek rowerowych, liczne budowy kolejnych molochów, centrów handlowych, hoteli oraz podświetlane palmy są zauważalne gołym okiem. To nie wygląda jak Iran. Pieniądz, mimo że irański, jest niewiele wart. To najdroższe miejsce w całym kraju. W każdym sklepie można płacić w dirhamach Emiratów. Wydaje się, że jest to nawet preferowane.